Dwudziestolatka - tak zatytułowałam moją krzyżykową poduszkę. Dlaczego? Wyhaftowanie tej poszewki zajęło mi ponad dwadzieścia lat. Gdy miałam już zrobione tak mniej więcej 1/5, po bardzo długiej przerwie, stwierdziłam, że ja tego i tak robić nie będę więc robótkę wyrzuciłam do kosza. Potem zrobiło mi się jej żal i ją stamtąd wyciągnęłam. I tak miałam zrywy i wielkie postanowienia, że ją w końcu skończę a następnie długie przerwy (nawet kilkuletnie). No i po tak długim czasie udało się.
Teraz już bym pewnie takiej poduchy (w tych kolorach) nie robiła. Chociaż wczoraj, patrząc na nią... już powoli... jakieś przebłyski pomysłu na następną dwudziestolatkę zaczęły mi kiełkować... Zobaczymy....
Bardzo dziękuję tym Wrcławiankom, które mi kibicowały i tym, które "twórczo" pomagały w ukończeniu tej poduchy. Dzięki :))
I jeszcze na koniec moje kocice.
Śliczna podusia :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam