Powoli zaczynam pokazywać wykończone prace. Zrobić coś - to jedno a wykończyć to co innego. Takich nie wykończony mam jeszcze kilka. Jest jeden wyhaftowany jasiek, który na uszycie czeka około czterdzieści lat. Teraz już leży na samym wierzchu piramidy i być może jeszcze w tym roku zostanie uszyty (jak sie znajdzie jakaś dobra dusza i pomoże).
Wzór na tego jaśka opracowałam na podstawie okładki katalogu kosmetycznego pewnej firmy.
Pięknie się prezentuje ta para na podusi!
OdpowiedzUsuńBardzo ładna podusia
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Fajna para. Ja również wolę haftować niż wykańczać haft. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńAch.......... te Twoje nie-wyszywanki, cudne są
OdpowiedzUsuńNo tak - nie wyszywasz i nie szyjesz. Igła cię nie lubi i maszyna cię nie słucha...
OdpowiedzUsuńKlituś-bajduś.
"Samo" się zrobiło.
Ela