czwartek, 7 lipca 2011
Dowód miłości
Zostawiam swoje klapki "podwórzowe" przed drzwiami wejściowymi, żeby jak najmniej wnosić do mieszkamia tego remontowego piachu itp. Wczoraj rano tak trochę jeszcze zaspana wsadziłam nogę do buta a tam niespodzianka. Gizmolka przynisła swojej pańci świeże mięsko na śniadanko. Raczej nie miałam ochoty skaorzystać z poczęstunku zwłacza, że stworzonko było jeszcze żywe. Mocno poturbowane i wystraszone ale żywe. Andrzej wziął klapka i wypuścił stworzonko na wolność. Gizmolce oczywiście podziękowałam za prezent ale poprosiłam, żeby mi już takich podarków nie robiła :D
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Jak Ona cię kocha, mój Kiniuś przynosi tylko robaki upolowane na balkonie.
OdpowiedzUsuńBiedna, wystraszona myszeńka...
OdpowiedzUsuńFajnie uchwycona chwila
Pozdrawiam
Szczęściara moje koty jeszcze nic mi nie przynosły.Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńZnam to wyznanie miłości. Kiedys kocica wpuścila małą myszkę do zagrody z klocków, którą zbudował mój synek. jaki był zdziwiony, że dorobił się mieszkańca swego zamku.
OdpowiedzUsuń