Pierwsza poznana przez mnie technika robótkowa to były wyszywanki sznureczkiem. Nauczyła mnie tego Mama. Wyszywałam przede wszystkim takie wzory, które kupowało się na "placu". Czyli już takie gotowe na kawałku płótna. Z tamtych prac nic się niestety nie zachowało. Później zaniechałam wyszywanek ponieważ dostępność tego typu wzorów była prawie zerowa a te co były to mi się nie podobały. Jakiś czas temu trafiłam na bloga Zmierzch Luny. Zachwyciłam się jej pracami - wyszywankami. Wzory , które haftuje od razu przypadły mi do gustu. I właśnie za pozwoleniem Luny odgapiłam portret kobiety.
Niestety zdjęcie nie oddaje prawdziwości koloru płótna. Płótno ma kolor ciemnego żółtka kurzego jajka. Jest trochę rażące ale ogólnie fajnie to wygląda. Kobieta i jajko wielkanocne z poprzedniego postu to są poszewki na jaśki :))
Piękny haft. A Luna faktycznie cuda tworzy :))
OdpowiedzUsuńOj zaraz się zaczerwienie od tych pochwał... ale nie tylko mnie sie nalezą, jak widzisz nie jest to specjalnie trudna technika, a haft wyszedł Ci cudownie jestem pod ogromnym wrażeniem ! brawo!
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie cuuuuuda w tej technice:)Sama się nie porwę na taką pracę, ale podziwiać, marzyć i owszem:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i lecę pooglądać Twoje dzieła, no i do Luny:)
No Koleżanko.... Pięknie się rozwijasz, praca cudna.
OdpowiedzUsuń