Za oknem dalej zima trzyma. Malowniczy nawis śnieżny na szopce również. Jednak jego czas się kończy.
Pojawiło się pęknięcie i pewnie jutro już spadnie. Szkoda, bo to ładnie wyglądało.
Za oknem śnieg a na parapetach rozkwitają zapomniane pączki grudników.
Tu żółty - czego za bardzo nie widać, niestety.
Tu pomarańczowy.
A tu różowy.
Niech nikogo nie zmyli ta niewinna minka. Gizmolka kombinuje jakby tu złapać sznurek od aparatu.
Słoneczko święci więc trzeba zlustrować podwórko. Kizia na posterunku. Nic nie umknie jej uwadze.
Na parapecie okiennym wygrzewa Się Czajniczka - kotka, którą dokarmiam w ogródku przed domem. Kiedyś były dwie ale niestety Śnieżki nie ma.
Na koniec serwisu fotograficznego Buruś. Jest to kumpel moich kocic. Mieszka w szopce, sypia na pierzynie i dostaje regularnie jeść. Bardzo chciałby do domu ale niestety używa niezbyt fajnych perfum. Jest bardzo płochliwy. Ucieka nawet wtedy gdy idę go karmić i czeka aż sobie pójdę.
Na froncie swertowym wielki nerw. Nie wiem czy tył za krótki czy przód za długi. Coś muszę spróć i poprawić. Ale jescze nie wiem co. Muszę pomyśleć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz